czwartek, 20 października 2016

Jak "szybko" sprzedałem swój samochód

Myślałem, że to będzie krótki wpis pt Jak szybko sprzedałem swój zadbany samochód ale jak to zwykle bywa rzeczywistość szybko skorygowała moje plany ale od początku.... W kwietniu tego roku gdy już zrobiło się dość ciepło postanowiłem, że to już czas na zmianę samochodu. Jak każdy chciałem auto zmienić na lepsze, miałem odłożone nieco gotówki tak więc postanowiłem, że sprzedam swoje Audi a5 rocznik 2011 r. dołoże nieco gotówki a następnie kupię Audi A6 rocznik najlepiej 2013 choć pewnie nie pogardził bym 2012 

 Zaczynam sprzedawać - kwiecień 2016 r. 

 Kilka dni później zapadła decyzja. Nie ma co zwlekać trzeba wystawić auto na sprzedaż i już szukać nowego aby po sprzedaży nie za długo pozostać bez samochodu. Nie za bardzo wiedziałem ile może być wart mój samochód więc pewnego dnia zacząłem przeszukiwać portale typu Otomoto oraz Gratka. Nie wiele jednak to dało ceny modeli takich jak moje rozpoczynały się od 60 tyś a kończyły na ok 75 tys. Dalej nie wiedziałem jaka może być cena za mój samochód – założyłem jednak, że najtańsze być nie może bo jest kompletnie bezwypadkowe i ma w pełni potwierdzony przebieg. Poza tym było zawsze serwisowane na oryginalnych częściach więc to wszystko na plus. Po namyśle ustaliłem cenę na 68 tys. Myślałem, że najgorsze już za mną – teraz tylko kompleksowe czyszczenia auta, zdjęcia i można samochód wystawić na Otomoto.pl Kika dni padało więc nie było jak wykonać zdjęć w końcu jednak udało się zrobić zdjęcia i przystąpiłem do wystawiania ogłoszenia. Postanowiłem się wyróźnić i opisać wszystko szczerze – auto nie miało żadnych usterek, tak jak wspomniałem było bezwypadkowe więc mogłem tylko zachwalać. Wszystko ładnie wpisane i teraz uwaga Otomoto.pl zażyczło sobie za 29,99zł za 2 tygodnie wyświetlania ogłoszenia ;/ . No ale coś zrobić z tego co się orientuje ten portal ma największy zasięg więc lecimy. Ogłoszenie wystawiłem specjalnie ok 10.00 rano aby mieć cały dzień na przyjmowanie telefonów od klientów którzy chcą zakupić moje Audi. Ok godz. 16.00 gdy nadal nie miałem ani jednego telefonu sprawdziłem, czy moje ogłoszenie wświetla się poprawnie bo to przecież nie możliwe aby nikt nie zadzwonił. Ogłoszenie wyświetłało się poprawnie. 

  
Pierwszy telefon 

 Wieczorem ok 21 dzwoni telefon. Odbieram grzecznie się witam i słucham klienta który zdecydował się na telefon w sprawie mojego samochodu. Po drugiej stronie słyszę głos zmęczony samym faktem, że musiał do mnie zadzwonić. Zaczęło się mniej więcej tak: klient: To Audi to to jeszcze aktualne ja: Tak oczywisicie ogłoszenie dziś wystawiłem jest jeszcze aktualne klient: to to sprawne tak jak piszesz? ja: samochód jest zadbany na bieżąco serisoway, ostanio był na serwisie i było wymienione ( tu wymieniam ) będzie Pan na pewno zadowolony z zakupu klient: ok a za ile to oddasz? Ja: cena wynosi 68 tyś ale jest do negocjacji – mogę opuścić ok 1k zł klient: za 50 tyś to oddasz? 

 Atak handlarzy 

 W pierwszej chwili myślałem, że ten człowiek żartuje ale słysząc ton głosu jakim to mówił po chwili już wiedziałem, że nie. Grzecznie odmówiłem i podziękowałem. W ciągu kolejnych kilku dni miałem jeszcze 3 telefony - wszystkie bardzo podobne kończące się „ za ile to oddasz ? „jak będziesz chciał sprzedać za 50 to zadzwoń”, „ile za to ostatecznie”. Nie wiem co w tym jest ale po kilku telefonach zaczynasz już rozpoznawać handlarzy bo ich ton głosu jest bardzo podobny a pytania zadają bardzo podobne. W pewnym momencie już wiesz kto dzwoni po pierwszym pytaniu które najczęściej brzmi bez dzień dobry tylko „ogłoszenie aktualne”. Tak telefony od handlarzy są irytujące ale po którymś telefonie z kolei człowiekowi już to nie podnosi ciśnienia. Przyszedł weekend jednak i wtedy okazało się, że jest jeszcze jeden irytujący typ dzwoniących. 

Trudny typ kupujących 

W sumie to nie wiem jak ich nazwać ale rozmowy z nimi irytują bardziej niż rozmowy z handlarzami bo gdy rozmowa z handlarzem trwa max 3 min to z nimi może trwać nawet 30 min. Tak więc po raz pierwszy dzwoni człowiek - przedstawia się pełnym imieniem i nazwiskiem i mówi dzień dobry tak więc myśle sobie jest dobrze. Poźniej mówi, że dzwoni w sprawie auta i tu pada następne zdanie „ czy mógłby mi Pan coś opowiedzieć o aucie” - jasne mówię, że większość jest opisana w ogłoszeniu dodam, że auto jest w bdb stanie i nie wymaga nakładów finansowych na to człowiek „ Ale proszę mi potwierdzić wszystkie informacje” - potwierdzam wszystko co jest napisane w ogłoszeniu to prawda. To nadal nie wystarcza - i zaczyna pytać o to co w ogłoszeniu jest napisane - czy auto jest bezwypadkowe - tak jest to jest napisane w ogłoszeniu, czy było serwisowane i gdzie ? dokładnie wszystkie pytania na które odpowiedzi można zlokalizować w ogłoszeniu. Tak więc spokojnie powtarzam to jeszcze raz ale mówię, że to wszystko przecież jest w ogłoszeniu. Człowiek na to do mnie, że on to musi ode mnie usłyszeć jeszcze raz aby potwierdzić, że to prawda. Myślę WTF ale niech mu będzie. Gdy już 20 min opowiadam o stanie auta a właściwie powtarzam treść ogłoszenia przychodzi czas na pytania dodatkowe - jaki olej pan leje, kiedy ostatnio był zmieniany płyn hamulcowy, czy przypadkiem nigdy prze nigdy nie było w samochodzie palone, czy są na aucie jakiekolwiek ryski lub odpryski lakieru ( w 6 letnim aucie) - człowiek prosi mnie o serie zdjęć najlepiej z 50 pojazdu. Międzyczasie dowiaduje się, że do Wrocławia ma 50km więc nie zamierza jechać na darmo i musi wiedzieć o każdej rysce samochodu. Ale to jeszcze nic - prosi także abym podjechał na jakaś stacje diagnostyczną i zrobił mu zdjęcia auta od spodu i najlepiej jeszcze wziął wydruki siły hamowania a także skuteczności amortyzatorów - to wszystko mam mu przygotować zanim on się zdecyduje przejechać aż 50 km aby obejrzeć samochód. Miałem dość - olałem gościa bo tego już było za dużo. Niestety takich telefonów było jeszcze kilka co skutecznie doprowadziło do upadku mojego morale. Międzyczasie było kilku oglądających auto - głównie w weekendy - ich głównym celem wycieczki było np Wrocławskie zoo natomiast oglądanie auta było tylko przy okazji. Nie mniej jednak te krótkie bo ok 30 min spotkania burzyły moje plany weekendowe, gdyż mało kto docierał na umówioną godzinę. Miałem już dość. Myślałem aby wstawić auto do autokomisu ale gdy poczytałem w internecie historie jakie przydarzały się ludziom a autokomisach oraz to, że wówczas nie miałbym żadnego auta sprawiły, że zrezygnowałem z tego pomysłu. 

DZWONI ANDRZEJ 

Gdy już prawie pogodziłem się z tym, że jeszcze chwilę będę musiał używać swój samochód zadzwonił do mnie Andrzej. Andrzej to był pierwszy w miarę spoko jak się wówczas wydawało klient. Rozmawiało się nam dobrze, Andrzej też był z Wrocławia więc szybko umówiliśmy się na spotkanie. Spotkanie było także konkretne Andrzej przejechał się samochodem - obejrzał dokumenty - wszystko mu się podobało. Postanowił przed zakupem jeszcze tylko sprawdzić samochód w ASO AUDI. Myślę sobie - auto sprzedane - przecież jest w bdb stanie co może pójść nie tak 

PRZEGLĄD W AUDI 

Andrzej umówił przegląd - do Audi wcale nie jest tak łatwo się dostać więc na termin czekaliśmy kilka dni. Wziąłem wolne w pracy gdyż wiedziałem, że taki przegląd może trochę potrwać. I potrwał - całość trwała jakieś 4h. Międzyczasie dowiedziałem się wszystkiego o Andrzeju. Andrzej spalił chyba z 2 paczki papierosów. Poźniej poszliśmy obejrzeć wnioski z przeglądu - Andrzej wyglądał na szczęśliwego bo wszystko było tak jak mówiłem. Zapłacił 800zł. Myślę sobie no to jedziemy do banku i auto sprzedane. Andrzej jednak do mnie podszedł i stwierdził, że mamy piątek i właściwie to jest już popołudniu tak więc umówmy się na finalizację na poniedziałek. Żaden problem, tyle czasu czekałem więc do poniedziałku także wytrzymam. W piątek wieczorem jednak Andrzej napisał do mnie maila. „ Cześć, Tak sobie pomyślałem czy nie moglibyśmy zamienić się autami na weekend - ja bym sobie pojeździł jeszcze Twoim autem przed zakupem a Ty także byś sobie mógł pojeździć moim Suve-m” Oczywiście odpowiedziałem, że niestety ale nikomu nie pożyczam mojego samochodu i nie ma takiej możliwości i czekam na jego kontakt w poniedziałek. 

DZIEŃ SPRZEDAŻY 

Nadszedł poniedziałek - przyznam szczerze, że pomimo dziwnego maila od Andrzeja nie traciłem nadziei, że sprzedam jednak samochód. Co więcej w weekend poszukałem nieco aut i znalazłem moje wymarzone A6 - oferta dopiero co się pojawiła. Gdy już praktycznie umówiłem się na oględziny auta zadzwonił Andrzej. Powiedział, że przemyślał sprawę i uwaga może mi zaproponować za samochód 10 tyś mniej niż uzgodniona cena! Nie miałem nawet siły z nim rozmawiać - po prostu się rozłączyłem. 

SKUP AUT WROCŁAW 

Od tych wydarzeń minęło kilka dni. Kolejne któreś już z kolei ogłoszenie na Otomoto wygasło a ja już straciłem ochotę na sprzedaż samochodu - miałem dość telefonów, opowiadania o aucie, wizyt w Aso i spotkań z ludźmi takimi jak Andrzej. Pojechałem jednak do znajomego na Kozanów a gdy wróciłem do samochodu zobaczyłem za szybą ulotkę - SKUP AUT - Chętnie kupimy Twoje auto za gotówkę - zadzwoń ceny najwyższe na rynku. Myślę sobie idealne rozwiązanie dla mnie - wiedziałem, że auto na pewno sprzedam taniej ale nie mogę mieć do siebie pretensji. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy. Wróciłem do domu wpisałem w Internecie SKUP AUT WROCŁAW i rozpocząłem poszukiwania. Ku mojemu zdziwieniu tego typu firm we Wrocławiu było chyba więcej niż Żabek. 

Rozpocząłem dzwonienie - pierwsze telefonu już rozwiały mój obraz skupów samochodów jaki idealnych miejsc na sprzedaż samochodu - kilka firm od razu gdy dowiedziało się, że samochód jest kilkuletni odmówiło kupna, jednak w końcu trafiłem firmę która jak mi się wówczas wydawało na pewno kupi mój samochód. Młody człowiek gdy usłyszał jaki samochód mam do sprzedania bardzo chętnie umówił się ze mną na sprzedaż auta - trochę mnie zdziwiło, że nie w siedzibie firmy wskazanej w internecie ale pod marketem Tesco we Wrocławiu. No nic w sumie miałem blisko więc pojechałem. Gdy przybyłem na miejsce czekało na mnie 2 chłopaków. Podeszli i przywitali się grzecznie. Zaczęli oglądać samochód. Pytali dlaczego chcę sprzedać, czy mi się spieszy itp. Z kontekstu rozmowy powoli zacząłem wyczuwać, że nie ma za bardzo znaczenia w jakim stanie jest samochód i jaką kwotę chcę za niego otrzymać ( choć mówiłem już przez telefon ) - oni po prostu mieli z góry ustaloną kwotę jaką mogą mi dać samochód - była tak niska, że widziałem, że nawet im jest głupio ją powiedzieć gdy w końcu ją wydusili z siebie okazało się, że to kwota prawie 20 tyś niższa niż oczekiwana przeze mnie.

Oczywiście podziękowałem i pojechałem dalej. Nie chciałem jednak po raz kolejny wracać do domu na tarczy. Wpisałem szybko na telefonie w Google skup samochodów Wrocław i oczywiście wyskoczyło mi kilka miejsc w okolicy. Myślę a co mi tam jadę - wbiłem adresy w nawigacji i jazda. Gdy podjechałem pod pierwszy adres moim oczom ukazało się pole, drugi adres sklep monopolowy a trzeci to był Mc Donald - okazało się, że te wszystkie adresy wskazane w Google są fejkowe. Powrót do domu był ciężki. Gdy wszedłem do domu żona po mojej minie od razu poznała, że nadal mamy auto. Ja już sam nie wiedziałem jak to wytłumaczyć. Handlarze sprzedają samochody w tragicznym stanie co oglądamy często na TVN a ja nieudacznik nie mogłem sprzedać dobrego i sprawnego samochodu już ponad pół roku. 

Siedząc wieczorem w domu na monitorze wyświetliła mi się reklama kolejnego skupu aut. W reklamie pisali, że wystarczy wypełnić formularz a oni w ciągu kilku chwil prześlą na maila informacje ile mogą zapłacić za samochód. Postanowiłem spróbować - co ciekawe po kilku minutach przyszedł mail, że firma faktycznie chce kupić moje auto i jest w stanie zapłacić ok 6 tyś mniej niż planowana przeze mnie cena. Trudno mi było w to uwierzyć no ale postanowiłem dać sobie ostatnią szansę. Pojechałem na wskazany adres - tym razem dla odmiany nie był to parking marketu ale parking SUPERAUTOMARKET bo tak nazywa się firma. Oględziny samochodu chwilę trwały bo ok 40 min i przyznam szczerze, że już podczas nich straciłem nadzieję. Jednak po oględzinach człowiek powiedział, że wszystko się zgadza i mogą zapłacić ustalona kwotę. Nie mogłem w to uwierzyć, że w końcu sprzedam ten samochód. Może to dziwne ale aż wydawało mi się podejrzane, że ktoś chce kupić ten samochód. Pojechaliśmy do banku sfinalizować sprzedaż. I tak to sprzedawałem moje Audi. Wszystko zajęło mi prawie 7 miesięcy, bardzo wiele zmarnowanego czasu i nerwów. Teraz czas na kupno nowego samochodu - chyba to będzie Kia Ceed - sąsiad taką sprzedawał, nawet miał nią kiedyś wypadek - sprzedał w 2 tygodnie….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz